Inspiracja do pracy z czakrami

Witajcie! Jestem mega naergetyzowana – co oznacza tylko jedno, jest WENA!!! Wow, tak długo czekałam na to, by zapukała do mych drzwi, do drzwi serca. Więc oto jestem, TERAZ jestem. Szczerze jedyne o czym teraz marzę to, by mój maż nie obudził się po nocce i nie zakłócił mi przepływu natchnienia. Może to trochę egoistyczne , ale tak właśnie jest.

Retrospekcja…wrzesień 2016

Obudziłam się dziś o 8.30 z lekkim przedłużaniem do 9.00. Od miesiąca wiem, że dziś joga pod chmurką, na którą zmierzam pojechać rowerem. Nie chce mi się niemiłosiernie, w głowie natłok myśli ego, wymówek i  innych osłabiających moją motywację rzeczy. Wstaję, zbieram się, mam lekki poślizg czasowy, ale w ostateczności wyruszam z 10-cio minutowym opóźnieniem. Pogoda piękna, dziwne jak na wrzesień, 23 stopnie, bezchmurne niebo. Żyć nie umierać. Zasiadam na rower i ruszam rowerową trasą przed siebie. Jest pięknie. Ludzie od rana spędzają aktywnie czas przemierzając poszczególne odcinki Nordbahntrasy  – trasy rowerowej Wuppertalu. Mijam panią na rolkach i multum rowerzystów. Kilka osób jeździ na desce, ktoś ma też hulajnogę. Docieram na miejsce. Utpiastadt – miejsce, w którym odbywa się dziś joga pod chmurką tętni życiem. Zapach kawy unosi się w powietrzu. Mała knajpka zachęca ludzi do chwili odpoczynku. Obok duży plac wyłożony kawałkami drzewa. Tu będziemy praktykować jogę. 10.30 zaczynamy. To ewidentnie nie mój dzień. Energetycznie jestem na 50 %. Ale oddaję się chwili i doświadczam. Tematem przewodnim jogowej sesji są czakry. Myślę sobie, Siło Wyższa skąd wiedziałaś, że właśnie tego dnia temat czakr i energii będzie dla mnie. Skąd wiedziałaś, że musiałam tu być…Jako, że życie wie ZAWSZE, co dla nas najlepsze spoczywam w siadzie skrzyżnym i  odczuwam. Odczuwam każde słowo prowadzącego, każdy oddech, każdy promyk słońca na mej twarzy. Tak! Miałam tu być. Odczuwam teraz ogromną wdzięczność.  Za wszystko, za to, że tu jestem.

To oto wydarzenie chmurowej jogi daje mi do myślenia i jest niejako inspiracją do rozpoczęcia cyklu wpisów o czakrach. Praktykuję jogę już prawie 8 lat, raz bardziej, raz mniej systematycznie. Naczytałam się o czakrach, nasłuchałam i wiecie co? Dziś uświadomiłam sobie, że co z tego, że ja to wszystko wiem? Co z tego? Skoro ja tego nie stosuję w praktyce. Wiadomo na zajęciach jogi mieliśmy medytacje z kulą ognia, ze światłem. Wszystko fajnie, ale aby coś działało trzeba to wykonywać systematycznie. Szarpałam się z tą medytacją dość długo, widać tyle czasu potrzebowałam, by dojrzeć do tematu.  Tłumaczę to sobie tak. Skoro potrafię systematycznie praktykować jogę – co wychodzi mi od dłuższego czasu, to potrafię też pracować z energią, czy to w postaci medytacji, czy modlitwy i pracy z uzdrawiającą energią pochodząca ze Źródła. Ostatnie zajęcia jogowe tylko potwierdzają, że to działa. Nie sądziłam, że powtarzanie mantr przyporządkowanych do każdej z czakr może być tak namacalnie odczuwalne! Nigdy nie miałam problemu z odczuwaniem energii w ciele czy wizualizacją, ale to ostatnie  doświadczenie było takie ponad. Jestem pewna i czuję to całą sobą, że medytacje z energią czakr stosowane systematycznie są w stanie pomóc każdemu z nas w zwiększeniu swej energii życiowej, co skutkuje lepszym samopoczuciem na co dzień poprzez uwolnienie stresu i blokad w ciele.

Pomyślałam sobie, wystarczy chcieć! Po prostu usiąść przez 15 minut dziennie i zacząć medytować. Konsekwencja i systematyczność to lekcje do przerobienia dla mnie. Jestem typowym przykładem jednostki o słomianym zapale. Więc…czas podjąć wyzwanie.

  Zatem zabieram się do przygotowywania wpisu o czakrach. Trzymajcie kciuki!

 

Dodaj komentarz